Rozmowa z samobójcą - Anita
T: Cześć. Dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas.
A: Dziękuję, za zaproszenie. Czasu, jak wiesz, mam pod dostatkiem.
T: Opowiesz mi coś o sobie?
A: Oczywiście. Na imię mam Anita i nie żyję od 3 miesięcy. Zabiłam się wieku 28 lat. Przed śmiercią pracowałam jako farmaceuta w aptece. Nie miałam męża ani dzieci. Nie miałam też swojego mieszkania, dlatego mieszkałam z siostrą i jej mężem. Siostra ma na imię Karolina, a szwagier to Łukasz. Karolina to moja jedyna siostra. Nie miałam więcej rodzeństwa.
T: Opowiedz od początku. Jak do tego doszło? Jak dokładniewyglądała droga, która doprowadziła cię do miejsca, w którym jesteś teraz?
A: Nie była to spektakularna podróż. Raczej powolne przedzieranie się przez błoto. Stanowiliśmy pełną i chyba całkiem typową rodzinę z małego miasta. Wolę nie podawać nazwy.
T: Rozumiem, nie ma takiej potrzeby. Powiedz proszę coś więcej o swoich najbliższych i domu rodzinnym.
A: Moja mama była pracownikiem biurowym, a ojcec jeździł taksówką. Teraz oboje są już na emeryturze.
T: Ktoś nadużywał alkoholu w Waszym domu?
A: Nie, nie było takich sytuacji. Zdarzyło się oczywiście, że rodzice mieli gości i wódka stała na stole, ale były to pojedyncze przypadki. Po imprezie rodzice po prostu szli spać. Nie było awantur itp.
T: Dużo ze sobą rozmawialiście?
A: Rozmawialiśmy codziennie, dopóki z nimi mieszkałam. Zakładając, że rozmowa to wymiana zdań, a nie konwersacja, która wnosi jakąś treść.
T: Co chcesz przez to powiedzieć?
A: Często padały takie pytania jak“co słychać”, “jak w pracy”, czy “co jemy na obiad”. Sztampowe pytania, to i odpowiedzi z kategorii “odpowiem cokolwiek, bo tak wypada”.
T: Żadnych głębszych rozmów czy drążenia tematów?
A: Żadnych
T: Dlaczego?
A: Nie wiem. Tak było i już. Życie płynęło dalej. Byłam pewna, że tak ma być, bo tak to wygląda w każdej rodzinie. Dzisiaj wiem, że moje wyobrażenia nie odbiegają mocno od stanu rzeczywistego.
T: Z kim miałaś najlepsze relacje?
A: Zdecydowanie z tatą. Wiem, że bardzo się starał, żeby była między nami dobra relacja. On pewnie do dziś myśli, że byliśmy naprawdę bisko. Prawda jest jednak inna, ale nie mam o to żalu. Starał się, i to długo dawało mi motywację do przedłużania swojej agonii.
T: Dlaczego z jego starań nic nie wyszło?
A: On chyba nie potrafił nawiązać głębokiej relacji. Po prostu nikt go tego nie nauczył. Tak żyli jego rodzice, dziadkowie, pradziadkowie. Poklepanie po ramieniu, powiedzenie “uśmiechnij się, wszystko będzie dobrze” w jego odczuciu było już bliskością. Pewnie to faktycznie jest jakaś forma bliskości, ale dla mnie niewystarczająca. To naprawdę dobry człowiek, ale dzieli nas różnica pokoleń, doświadczenie życiowe i chyba przede wszystkim płeć. Inaczej widzimy te same rzeczy. Mimo to wiem, że zawsze będę jego córeczką…
T: Jak wyglądały Twoje relację z mamą i siostrą?
A: Z mamą pozornie dobrze. Mówiąc dobrze mam na myśli to, jak mogłyśmy być postrzegane.
T: Nie rozumiem.
A: Mam na myśli to, że nie dochodziło między nami do spektakularnych kłótni. Sąsiedzi nie słyszeli awantur, a ja nigdy nie wypowiadałam się źle na temat mojej mamy. Co myślałam to już inna sprawa, ale zawsze trzymałam to dla siebie. Czułam żal. Miałam niezłe ciuchy, nigdy nie chodziłam głodna. Miałam wszystko to, co ma szczęśliwa rodzina w reklamie margaryny, ale byłam przekonana, że matka mnie po prostu nie lubi. Całe życie miałam wrażenie, że mama zmusza się do tego, żeby być dla mnie mamą.
T: Co te myśli powodowały?
A: Paradoksalnie wyrzuty sumienia. Czułanigdym się źle z tym, że mam krytyczne myśli wobec własnej matki, która krytki mi nie szczędziła nigdy. Jednym zdaniem – czułam się źle przez to, że czułam się źle. Wiesz co mam na myśli?
T: Chyba tak.
A: Moja mam lubiła mieć wszystko pod kontrolą. Czasem śmiałam się z niej, że ma rozpisany plan dnia na następnie 25 lat. W jej planach 39 lat temu pojawiło się dziecko idealne. Córka piękna, inteligenta i grzeczna. Dziecko perfekcyjne. Z tych planów zrodziła się Karolina. Oczywiście to czy była piękna pozostaje kwestią gustu. Mądra? Posiadała wiedzę książkową, ale to jeszcze nie jest inteligencja. Grzeczna? Kiedy jej to pasowało. Perfekcyjna? W mniemaniu Karoliny z pewnością. Mama chyba też miała zaburzony obraz. Mam nadzieję, bo inaczej za ideał uznałaby pewnie Hitlera.
T: Mocne słowa
A: Szczere. W końcu szczere. I jak to w życiu bywa, nie da się wszystkiego zaplanować. I tak w kalendarzu mojej mamy pojawił się nieplanowany wpis pod tytułem: rodzi mi się druga córka. Reszty łatwo się domyślić.
T: Historia jak z dramatu.
A: Troche tak, ale nie odbierasz tego w ten sposób, będąc w centrum wydarzeń. Obraz w telewizorze, nawet wiernie odwzorowujący rzeczywistość, to wciaż dla widza abstrakcja. To natomiast było moje życie. Bardzo realne.
T: Nie powiedziałaś jeszcze nic o swoich relacjach z siostrą
A: Wiesz jak dziewczynki patrzą na swoje starsze siostry? Ona była tą dorosłą, chociaż tak naprawdę była jeszcze dzieciakiem. Byłam w nią wpatrzona jak w obrazek. Kiedy przekłuła sobie uszy, ja chciałam tego samego. Kiedy założyła czerwona sukienkę, ja chciałam czerwoną sukienkę. Na pewno wiesz jak to wygląda.
T: Tak. Wiem też, że zwykle starsze rodzeństwo stara się “zgubić ogon”
A: Nie inaczej było z Karoliną i była w tym bardzo bezkompromisowa.
T: Nie dopuszczała cię do żadnego aspektu swojego życia?
A: Niedopuszczała to wyjątkowo łagodne określenie. Odpychała z resztą też. Wiele razy mnie uderzyła, co rodzice odbierali jako przepychanki pomiędzy rodzeństwem. To jednak była świadome zadawanie bólu. Sporadycznie, ale wystarczyło mi do tego, żeby odpuścić próby spędzania czasu z siostrą.
T: Dlaczego twoim zdaniem tak robiła?
A: Nie wiem tego, ale mam swoje przypuszczenia. Wydaje mi się, że przez matkę. Karolina widziała, jakie podejście ma do mnie matka. Ją chwaliła, mnie karciła. Tym samym od początku miała wkładane do głowy, że ja jestem ta gorsza i niepotrzebna.
T: Nie było nigdy okresów, kiedy między Wami panowały cieplejsze stosunki?
A: Raczej nie. Czasem dokuczała mi mniej bezpośrednio, a czasem bardzo bezpośrednio. To chyba jedyna różnica.
T: Jak to przekładało się na aspekty Twojego życia, które nie były związane z rodziną?
A: Poczucie bycia gorszą przekładało się na każdym etapie życia. Znalezienie pracy, partnera, walka o swoje miejsce w świecie. Byłam już na straconej pozycji.
T: Mimo wszystko skończyłaś studia i zdobyłaś dobrą pracę.
A: Tak, ale kosztowało mnie to wiele zdrowia. Nerwica, bezsenność, ataki paniki.
T: Jak to się stało, że mimo tych doświadczeń zdecydowałaś się wyprowadzić od rodziców i zamieszkać z siostrą.
A: Chciałam studiować, więc musiałam wyjechać do Wrocławia. W tym samym czasie Karolina kupiła tam mieszkanie i dzięki tacie zgodziła się mnie przyjąć. Co jak się później okazało, było gwoździem do mojej trumny.
T: Agresja siostry nie zmniejszyła się?
A: Eskalowała. Byłam poniżana i bita. Nikt by tego nie wytrzymał, tym bardziej tak wrażliwa osoba jak ja.
T: I to sprawiło, że nie chciałaś już żyć?
A: To trwało latami, ale nie sprawiło, że nie chciałam życia. Sprawiło, że nie byłam już w stanie żyć. Nie wiedziałam jak, a przez ciągłe poniżanie czułam, jakbym nie była tego życia godna.
T: Próbowałaś komuś o tym powiedzieć?
A: Tak, rodzicom. Tata wyraźnie się zmartwił i powiedział, ze porozmawia z Karoliną. Nie wiem, czy to zrobił. Do matki powiedziałam wprost, że się zabije.
T: Jaka była jej reakcja?
A: Powiedziała, żebym przestała się nad sobą użalać. Dodała jeszcze, że gdyby chciała się zabić, to bym to zrobiła, a skoro o tym mówię, chce jedynie zwrócić na siebie uwagę.
T: To chyba jeden z częściej powtarzanych mitów na temat samobójstwa.
A: Być może.
T: Jak wiele czasu upłynęło od decyzji, do wykonania?
A: Kilka miesięcy, odkładałam to kilka razy. Kilka prób nie powiodło się, bo myślałam o tacie.
T: Co się działo, kiedy już bylaś pewna, że to zrobisz?
A: Wszyscy mówili mi, że się musiałam zakochać, bo miałam lepszy humor. Odczułam ulgę wiedząc, że nie będzie już bolało. Pewnie stąd to wrażenie.
T: Bałaś się, kiedy to robiłaś?
A: Byłam przerażona, ale czułam też żal i złość.
T: Zostawiłaś list pożegnalny, a to nie zdarza się często.
A: Tak, ale musiałam wyrzucić z siebie kilka rzeczy.
T: Co takiego?
A: Napisałam mamie, że to przez jej pierworodną nie mam już sił żyć. Przeprosiłam za to wszystko i wyjaśniłam, że to już naprawdę było ponad moje siły.
T: Gdybyś mogła cofnąć czas, zrobiłabyś to jeszcze raz?
A: Nie. Teraz już wiem, że było mnóstwo innych wyjśc z tej sytuacji. Problem polegał na tym, że dopóki nie spojrzałam na to z boku, takich opcji nie widziałam. Śmierć była wtedy jedynym rozwiązaniem, jakie widziałam. I za to mam największy żal do świata. Nikt mi nie pokazał, że można inaczej i na tym chciałabym skończyć.
T: Bardzo dziękuję za rozmowę i przykro mi, że doszło do tej tragedii.
A: Dziękuję.
Dodaj komentarz